Jeśli przeczytaliście mój poprzedni post to wiecie, że ścięłam włosy. Wypadałoby więc zacząć dbać o końcówki jeszcze bardziej, by utrzymać ich zdrowy stan jak najdłużej. Zaczęłam więc się rozglądać za silikonowymi mgiełkami chroniącymi końce (m.in. ta z Gliss Kur), wstyd przyznać, ale wcześniej nie zabezpieczałam włosów w żaden sposób.
W końcu zdecydowałam, że świetnym pomysłem byłoby zrobienie takiej mgiełki. Przy okazji nie zawierałaby ona szkodliwych dla włosów składników i chroniłaby w naturalny sposób :)
Jedyne, co potrzebujecie do wykonania mgiełki*, to:
- buteleczka z atomizerem,
- ciepła, przegotowana woda
- 3-4 łyżeczki oleju kokosowego płynnego (lub innego, który jest lubiany przez Wasze włosy),
- 7-10 kropli olejku eterycznego lawendowego (opcjonalnie).
A oto, jak zrobić:
Ciepłą wodę należy przelać do butelki do mniej więcej 3/4 wysokości. Następnie dodać olej kokosowy** i eteryczny. Lekko wstrząsnąć i zaczekać, aż olej kokosowy się rozpuści.
* Ilości składników podanych wyżej są dla buteleczek o pojemności 100 ml. Jeśli macie butelkę o pojemności 50 ml, przygotujcie mgiełkę z połowy podanych ilości.
** Należy pamiętać, aby dodać olej kokosowy płynny (np. taki), gdyż ten w stanie stałym powróci do swojego pierwotnego stanu. Jak pisałam wcześniej, możecie też dodać inne oleje, które Wam pasują.
Ja zdecydowałam się na olej kokosowy, gdyż świetnie działa na moje włosy; odżywia je, wygładza i nawilża. Do tego olejek lawendowy, który przedłuża świeżość włosów i sprawia, że pięknie pachną. Mgiełkę możecie także wmasować w skalp. Dzięki temu olejek lawendowy ograniczy wydzielanie łoju.
Pamiętajcie, by wstrząsnąć mgiełkę przed każdym użyciem i natychmiast spryskać włosy.
Fajny pomysł i oby się sprawdził na twoich włosach ;)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis :) Wyobrazam sobie, jak mgielka musi pieknie pachniec ;)
OdpowiedzUsuńKochana, dopisalam Cie juz do listy akcji - dziekuje za udzial :)